czwartek, 26 grudnia 2013

22.

- spoźnie się!- wrzasnęła spoglądając w telefon.
Jej budzik nie zadzwonił, a za pół godziny powinna być na stadionie. Trener uparł się, aby Ona również brała udział w treningu z psychologiem.
- przyda Ci się. Poza tym zobaczysz jak to wygląda- oznajmił po wczorajszym meczu.- nie patrz tak na mnie. Nie twierdzę, że masz coś z głową, ale uwierz mi, że współpraca z psychologiem jest bardzo ważna o ile nie najważniejsza- dodał widząc jej zdziwiony wzrok.
- wiem, wiem i dziękuje- uśmiechnęła się delikatnie.
Cieszyła się, że trener tarkował ją jak kogoś z teamu, chociaż prawnie do niego nie należała. Zżyła się z Nimi wszystkimi i wiedziała, że pożegnanie nie będzie łatwe. Kto wie? Może nie będzie konieczne ;)
***
Biegała po mieszkaniu w poszukiwaniu czegoś do ubrania. Po drodze natchnęła się na krzesło i o mało nie wylądowała na podłodze. Po 15 minutach była gotowa do wyjścia. Dziękowała w duchu, że nie nakłada na siebie 5 warstw „tapety”, co znacznie skraca jej poranne przygotowania. Miała już wychodzić kiedy nagle rozdzwonił się jej telefon.
- długo mam jeszcze czekać?- usłyszała zniecierpliwiony głos Chrisa.
- ale jak to? Gdzie?- zdziwiła się.
- nie zadawaj tyle pytań tylko złaź na dół bo przez Ciebie dostane mi się od trenera- zakończył.
Katie chwyciła torebkę i zbiegła na dół.
- co ja bym bez Ciebie zrobiła- pisnęła wsiadając do samochodu.
- jestem niezastąpiony- wyszczerzył się dumnie.
Po 10 minutach byli już na stadionie. Dziewczyna z zachwytem przysłuchiwała się słowom psychologa.
***
Ward.
Wracał właśnie z treningu, kiedy zadzwonił jego telefon.
- cześć Marek- przywitał się.
- no cześć, mam dla Ciebie dobrą wiadomość- oznajmił.
- jaką?- ucieszył się.
- rozmawiałem z Twoimi lekarzami i może wystąpić na SGP w Kopenhadze.
- serio?! To zajebiście!- wrzasnął mocując się z zamkiem od drzwi.
- powiedzieć Katie? Jest teraz na stadionie.
- nie. Sam jej powiem- uśmiechnął się zapominając o ich „problemach”.
W końcu wraca na tor! Czekał na to od dłuższego czasu.
- „teraz wszystko musi wrócić do normy.”- powiedział sam do siebie.
***
Niebieskooka siedziała właśnie razem z Chrisem nad Wisłą.
- to Darcy- oznajmiła sięgając dzwoniący telefon.
- odbieraj- ożywił się.
- cześć- mruknęła niepewnie.
Tęskniła za Nim. Pomimo tego, że oddalali się od siebie.
- 29 czerwca wracam na tor!- oznajmił uradowany.
- naprawdę?! To Świetnie!- pisnęła. Nie zauważyła, że w między czasie Chris machał przed Nią kopertą.
- weź kopertę od Holdera- rozkazał, jakby widział,  co robi jego kumpel.
Kiedy ją otworzyła zaniemówiła. W środku znajdowały się bilety na lot, wejściówka VIP na GP, karty do hotelu i na after party.
- dziękuję!- wrzasnęła podekscytowana.
- do zobaczenia mruknął na zakończenie.
Holder przyglądał się Katie. Była szczęśliwa. Ten widok bardzo go ucieszył. Wierzył, że w końcu wszystko się ułoży, że Ward w końcu zachowa się jak facet. Bardzo tego chciał.
***

24 czerwca.
To już dzisiaj. Obrona licencjatu. Była 9 rano.  Siedziała na korytarzu, razem ze swoją koleżanką. Obie były bardzo zestresowane. Liczyła po cichu, że pojawią się jej przyjaciele i chłopak. Niestety, była sama, ale nie miała głowy, aby się tym zamartwiać. Ciągle powtarzała sobie w myślach „ będzie dobrze”, „dasz radę”, „ potrafisz”.
Została wywołana przez przewodniczącego komisji. Weszła do Sali. Czuła, że w środku cała chodzi. Każdy zadał pytanie. Powoli się uspokajała, ponieważ znała odpowiedź na każde z nich.
- dziękujemy, zaraz poprosimy Panią z powrotem i wtedy podamy ocenę- oznajmiła jedna z kobiet.
Wyszła łapiąc oddech.
- Paweł?! Chris?! Co Wy tu robicie?!- krzyknęła widząc swoich przyjaciół.
- Chyba nie myślałaś, że zostawimy Cię samą?!- oburzyli się.
- jesteście cudowni!- pisnęła przytulając ich obu.
- a ja?- za plecami usłyszała bardzo dobrze znany głos.
- Emil?!- odwróciła się a przed jej oczyma stanął Rosjanin.
Była w szoku. Nie spodziewała się, że przyjadą. No dobra w głębi duszy wierzyła, ze Chris i Paweł się pojawią. Liczyła też na Warda. Niestety tutaj się bardzo zawiodła, ale widok Sayfudinova bardzo ją zaskoczył i uradował zarazem.
Wtuliła się w niego mocno.
- jesteś cudowny- szepnęła do jego ucha.
- zapraszamy po wynik- wtrącił jeden z profesorów.
- i jak?! no mów?!- Naskoczyli na Nią kiedy wyszła z udawanym smutkiem.
- 5!- pisnęła rzucając się na Nich.
- wiedziałem!- Chris zacisnął pięści w geście zwycięstwa.
- teraz idziemy na lody- zarządził Paweł.
* godzinę później*
- niestety ja muszę uciekać za dwie godziny mam lot do Anglii.- Chris wstał z miejsca.
- masz dzisiaj mecz i przyjechałeś?! Jesteś najlepszym bratem pod słońcem!- mruknęła a do jej oczu napłynęły łzy.
- hej.. co to ? nie płacz- przytulił ją mocno.
- to ze szczęścia uśmiechnęła się lekko.
Nie mogła uwierzyć, że otaczają ją tak wspaniali ludzie. W głębi duszy czuła jakby dostała policzek od Warda, ale nie chciała teraz o tym myśleć. Wolała cieszyć się towarzystwem swoich przyjaciół.
- ja też będę uciekał- wtrącił Paweł.
- już?- spojrzała na niego błagalnie.
- My też się zbieramy- dodał Emil.
- jak to My?- zdziwiła się.
- zabieram Cię ze sobą na mecz- wyszczerzył się dumnie.
- ale jak to?
- normalnie. Musimy się zbierać żeby zdążyć dojechać do Częstochowy.
Holder przyglądał się tej dwójce. Nie podobał mu się pomysł kumpla, ale nie miał prawa zabronić Katie pojechać. Była szczęśliwa. Nie mógł tego zepsuć. Musiał koniecznie pogadać z Wardem. Bo jeśli tak dalej pójdzie to straci wszystko i to na własne życzenie.
Każdy poszedł w swoją stronę. Katie i Emil zabrali potrzebne rzeczy z domu dziewczyny i ruszyli w trasę.
Niebieskooka siedziała spoglądając w okno.
- o czym myślisz? – przerwał jej.
- tak ogólnie- mruknęła wyrywając się z zamyślenia.
- mogę Cię o coś zapytać?
- Jasne- uśmiechnęła się delikatnie.
- dlaczego Darcy nie przyjechał?- zerknął na Nią.
- nie wiem- ucięła krótko.- pewnie miał coś ważniejszego.
- co może być ważniejszego od Ciebie?- zirytował się, co Ją zaskoczyło i zarazem zawstydziło.
- widocznie coś jest. Nie rozmawiajmy o tym, nie psujmy tego dnia.
- dobrze, ale wiesz, że nie uciekniesz przed tym?
- nie uciekam. Po prostu odkładam na później- pokazała mu język.
4 godziny poźniej byli już na stadionie. Emil od razu zniknął w swoim boksie. Razem ze swoimi teamem zabrali się za przygotowanie motocykli na mecz. Katie skorzystała z wolnej chwili i zadzwoniła do Warda.
- cześć- mruknęła obojętnie.
- hej. Jak Twoja obrona?
- dobrze, zdałam na 5- oznajmiła bez emocji.
- gratuluję, wiedziałem, ze sobie poradzisz.
- szkoda, że Cie nie było..
- wybacz, ale mam teraz dużo treningów przed SGP- oznajmił.
- rozumiem- warknęła.
- jesteś zła?
- raczej zawiedziona- próbowała powstrzymać łzy.
- wiesz przecież jakie to dla mnie ważne- podniósł głos.
- jasne.- ucięła.
- odezwę się jutro- skwitował.
- „idiota!”- warknęła zaciskając pięści ze złości.
Miała ochotę to skończyć. Wiedziała, że żużel zawsze będzie na pierwszym miejscu, ale pomimo wszystko strasznie zabolało. Równie dobrze mógłby trenować w Polsce. Jakoś wcześniej potrafił rzucić wszystko i przyjechać bez powodu. A teraz? Miała go dość.
- tutaj jesteś wszędzie Cię szukałem- z zamyślenia wyrwał ją głos przyjaciela.
Nic nie mówiąc przytuliła go mocno.
- Ward?
Pokiwała twierdząco głową.
- nie zasługuje na Ciebie- stwierdził gładząc jej włosy.
- pewnie masz rację- jęknęła.- dobra starczy tego użalania. Zaraz zaczyna się mecz.
Postanowiła na moment „wyrzucić” Warda z głowy i skupić się na meczu. Zajęła miejsce na trybunie przy parku maszyn i oczekiwała na mecz.
*Emil*
Nie mógł uwierzyć, że Australijczyk tak potraktował Katie. Dla niego był to dobry powód żeby się zbliżyć i pokazać jej jak bardzo mu na Niej zależy, ale nie mógł patrzeć na to jak się zamartwia i jak Ją rani. Jednak teraz liczyło się, że jest tutaj. Świadomość, że siedzi na trybunach ( nie oszukujmy się dla Niego) napawała go pozytywną energią.
Mecz układał się po myśli gospodarzy , dziewczyna była dumna ze swojego przyjaciela. Niestety w 13 biegu Emil upadł na tor. Cały stadion zamarł. Katie wstała z miejsca, zasłaniając twarz rękoma.

***
I jak po świętach? :D
Mam nadzieję, że Mikołaj było bogaty i trafił z prezentami ;)
Jak przygotwania do Sylwestra? Jakie plany? 
Pozdrawiam i życzę na Nowy Rok spełnienia marzeń, szczególnie tych najskrytszych :*


poniedziałek, 16 grudnia 2013

21.

Na stadionie panowała gorąca atmosfera. Doping kibiców przyprawiał ją o dreszcze. Krzyczała razem z Nimi. W pierwszym półfinale jechał Emil, Tai, Greg i Jonsson. Ściskała mocno kciuki za swoich kolegów. Niestety Emil przyjechał trzeci. Była zawiedziona, ponieważ przez cały turniej brylował na torze. Na pocieszenie do finału wszedł Tai i Greg a potem dołączyli do Nich Jarek i Holder, co bardzo ją ucieszyło. Wyścig finałowy był bardzo zacięty, wygrał Jarek, drugi był Chris a trzeci Tai. Stadion oszalał. Wszędzie falowały biało-czerwone flagi. Skakała ze szczęścia głośno krzycząc razem z Pawłem i Patrykiem. Kiedy na stadionie rozbrzmiał Mazurek Dąbrowskiego do jej oczu napłynęły  łzy dumy i szczęścia. Kochała ten sport, te emocje, tę walkę. To był jej żywioł.
Cała trójka udała się do parku maszyn pogratulować zwycięzcą i spotkać się z kolegami.
- Mały! Jesteś Wielki!- roześmiała się przytulając mokrego od szampana zawodnika.
- dzięki!- puścił jej oczko.
Duzers pękał z dumy, pierwsze miejsce zajął kolega z jego polskiej drużyny. Katie zostawiła chłopaków i udała się do boksu Chrisa.
- Panie Holder! Cóż za walka!- pisnęła rzucając się na jego szyję.
- no raczej!- wyszczerzył się dumnie czochrając jej włosy.
- jak z Wardem?- zmienił temat.
- lepiej nie pytaj- posmutniała.
- podobno przesiaduje cały czas u Sealy- oznajmił.
- szuka rozgrzeszenia? – skrzywiła się.
- może rozumu?- poklepał ją po ramieniu.
Sam nie poznawał kumpla. Zachowywał się jak jakiś furiat. Wolał go unikać niż ciągle się kłócić.
- idź świętować!- zmieniała temat znikając za rogiem.
Odprowadził ją wzrokiem. Martwił się o nią. Swoim zachowanie chciała pokazać, że wszystko jest dobrze, ale znał ją. Wiedział, że „w środku” stacza bitwę ze sobą i swoimi myślami. Bał się o nich. Przeczuwał, że Ward zrobił coś naprawdę głupiego.
Poszła jeszcze pogratulować Tajskiemu i udała się do boksu Emila.
Siedział sam ze spuszczoną głową.
- ej mistrzu co jest?- szepnęła siadając koło niego.
- jaki tam ze mnie mistrz.
- no taki, że zdobyłeś najwięcej punktów i nadal jesteś liderem?- szturchnęła jego ramię.
- ale mogłem to wygrać.
- e! nie można mieć wszystkiego- zaśmiała się.
- dzięki- mruknął spoglądając na nią.
- za co?
- za to, że Jesteś- uśmiechnął się szczerze, czym ją zawstydził.
Przytuliła go. Mocno. Chciała poczuć, że jest blisko. Potrzebowała tego. Czuła, że zaraz się rozpłacze. Zacisnęła zęby, aby tego uniknąć.
- zostajecie?- odezwał się nie wypuszczając jej z ramion.
- nie, wracamy do Torunia. Jutro mamy mecz w Rzeszowie- oznajmiła.
- Mnie czeka wycieczka do Gniezna.
- spotkałam Twoją byłą- wtrąciła.
Skrzywił się.
- mnie na szczęście unika. Jest obrażona.- stłumił śmiech.
Po krótkiej rozmowie Katie pożegnała się  i odnalazła swoich towarzyszy. Patryk wracał do Zielonej z Jarkiem.
- ja prowadzę!- oznajmiła kiedy zbliżali się do samochodu Pawła.
- chyba żartujesz!- oburzył się.
- ej! Małolat! Nie dyskutuj Ty masz tutaj kocyk i idź zuziu bo jutro mecz- pokazała mu język zajmując miejsce po stronie kierowcy.
- jak tu z Tobą wytrzymać. Tyran nie kobieta!- zażartował rozwalając się na tylnich siedzeniach.
- słyszałam!- oburzyła się ściągając z niego koc.
- ej! Bo powiem mamie!- pisnął bo czym wybuchli głośnym śmiechem.
Kiedy wyjechali z miasta, droga była prawie pusta. Co jakiś czas wyprzedził ją jakiś samochód.  Włączyła radio ściszając je, aby nie obudzić Pawła, który zasnął chwile po tym jak ruszyli.  Patrzyła przed siebie skupiona na drodze. Zastanawiała się nad swoim życiem, nad tym, co się teraz dzieje. Musiała dowiedzieć się za wszelką cenę skąd dziwne zachowanie jej chłopaka, nawet jeśli to miało by oznaczać ich koniec.
Dojechali na miejsce późno w nocy.
- to co jutro jestem po Ciebie o 9?- upewnił się odprowadzając ją pod dom.
- tak jest!- roześmiała się.
- dziękuje- mruknęła przytulając go.
- o a to za co?- wyszczerzył się cwaniacko.
- za dzisiaj i za wszystko, jesteś prawdziwym przyjacielem- uśmiechnęła się delikatnie.
- wiadomo, w końcu mam najfajniejszą przyjaciółkę – puścił jej oczko.
- jedź ostrożnie i do jutra- cmoknęła jego policzek znikając w korytarzu.
***
Mecz zakończył się zwycięstwem gospodarzy 50-40. W parku maszyn panowała napięta atmosfera. Brakowało Warda. Jak zwykle kapitan nie zawiódł. Równie dobrze spisał się Tomasz Gollob i Paweł. Dziewczyna była z nich dumna. Pomimo porażki i tak w nich wierzyła. Dałaby się za nich pokroić. Oczywiście potrafiła wyrazić swoją opinię nie zawsze pochlebną, ale najważniejsze to nie odwrócić się od zespołu w trudnych chwilach.
Napisała do swojego chłopaka. Ostatnio mało ze sobą rozmawiali. Głównie o tym co robią. Bez „ zbędnych” czułości i zaangażowania.
- „ to nie może skończy się dobrze”- pomyślała wsiadając do busa Holdera.
Chris wracał z Nią do Torunia. Miał zostać do wtorku. Na poniedziałek trener zaplanował jakiś trening psychologiczny.
 Cieszyła się, że będzie mogła spędzić z nim trochę czasu.   Nie chciała być teraz sama. Gdy tylko zostawała w domu. Nachodziły ją głupie myśli. W dodatku za tydzień miała obronę. Kompletnie nie miała do tego głowy, ale postanowiła sobie, że będzie silna i zda to najlepiej jak potrafi. Chodzi o jej przyszłość i nikt ani nic nie może ją powstrzymać. W duchu liczyła, że Darcy przyjedzie by ją wspierać. 

wtorek, 10 grudnia 2013

20.

Dotarłam a raczej dotarłyśmy do 20 odcinka :) Dziękuje za wszystkie komenatrze jakie do tej pory zostawiłyście na tym blogu. Są bardzo motywujące ;) Może już ktoś wyczuł lub się domyślił, że małymi kroczkami zbliżamy się do końca. Zaczynając  opowiadanie założyłam sobie, że skończe je na 30 rozdziale, ale prawdopodobnie trochę je wydłuże, ponieważ moja wena ciągle mnie zaskakuje :) Pozdrawiam ; *


**************************
Kolejne dni spędzili razem. Ward uszczęszczał na rehabilitacje i dużo jeździli na crossie. Dziewczyna z uśmiechem na twarzy obserwowała w jak szybkim tempie jej chłopak wraca do pełni sił. Był bardzo zawzięty i nieustępliwy. I wszystko było by dobrze, gdyby nie to, że stał się strasznie nerwowy. Często podnosił na nią głos i łatwo się denerwował. Katie niepokoiło jego zachowanie. Nie rozumiała dlaczego tak się dzieje. Przecież nie zrobiła nic złego. Starała się żeby wszystko było dobrze.
15 czerwca.
Niebieskooka leżała na swoimi łóżku gapiąc się w sufit. Jej włosy „wisiały” nad łóżkiem a nogi spoczywały na stercie poduszek. Włączyła dość głośno swoja ukochaną piosenkę Comy- Ekhart. W myślach powtarzała tekst za wokalistą. Uwielbiała to. Taki reset mózgu. Był jej teraz bardzo potrzebny. Analizowała ostatnie tygodnie. Tak była sama. Ward wrócił wczoraj do Anglii. Pokłócili się. Przywołała w myślach tę scenę.
- okłamałaś mnie!- wrzasnął wpadając do domu.
- słucham?!
- Emil spał u Ciebie.. wtedy kiedy do mnie zadzwonił!- warknął na nią zatrzaskując drzwi.
- nie drzyj się na mnie..- poprosiła chcąc go uspokoić.
- nie mów mi co mam robić! Przyznaj się! Spałaś z nim!- rzucał kolejne oskarżenia.
Zabolał. I to bardzo. Owszem spał u niej. Można powiedzieć, że spali razem, ale kompletnie w innym kontekście.
- tak mnie oceniasz?!
- spał tu czy nie?!- podszedł do niej bliżej. Wystraszyła się.
- tak został na noc, ale do niczego nie doszło.- odpowiedziała spokojnym tonem.
- jasne! Mnie nie oszukasz!- chwycił jej ramiona.
Pierwszy raz się go bała. Przed oczami ukazała się jej scena z hotelu. Kiedy ją szarpnął, rzucając kolejne oskarżenia. Popłakała się.
- Katie… - uniósł jej podbródek.
- przepraszam… zachowuje się jak skończony idiota- mruknął łagodnie.
- odwal się!- wrzasnęła odpychając jego ręce.
Miała ochotę go przytulić, ale nie mogła pozwolić mu na takie traktowanie. Musiała pokazać mu, że się na to nie godzi. Zawsze czuła się przy nim bezpiecznie a ostatnio sprawiał, że czuła lęk. Nigdy nie wiedziała kiedy i za co się wkurzy.
Zamknęła się w łazience. Weszła pod prysznic chcąc zmyć z siebie cały strach. Pozwoliła łzą wypłynąć z jej oczu. Czuła jak uchodzą z niej emocje. Te złe. Dobrych nie było już od kilku dni.
Kiedy wyszła siedział na łóżku ze spuszczoną głową.
- jutro wracam do domu. Muszę dać Ci odpocząć. Ostatnio jestem nie do zniesienia- oznajmił nie zmieniając pozycji.
- rozumiem- ucięła.
Rano pożegnali się normalnie. Katie odwiozła go na lotnisko. Sama potrzebowała czasu żeby to przemyśleć. Z pozoru wspólny czas powinien ich zbliżyć, ale było zupełnie inaczej. Oddalali się. Rudowłosa zastanawiała się czy to ten sam Darcy na którym jej zależało. O którego walczyła tak zaciekle.
Z jej „świata” wyrwał ją dźwięk telefonu.
- jesteś w domu?- usłyszała głos Pawła.
- taaaak
- jakieś plany na dzisiaj?
- chcę odpoczać- jęknęła przeczuwając jakiś podstęp.
- ubierz się wygodnie i za godzinę jestem po Ciebie- oznajmił zadowolony.
-jak to gdzie jedz….- chciała dokończyć kiedy zorientowała się, że chłopak odłożył słuchawkę.
Cieszyła się, że pomimo gorszych dni z Wardem mogła liczyć na cudownych przyjaciół. Chociaż nie miała ochoty na wychodzenie z łóżka to jednak ciekawość wzięła górę. Postanowiła szybko się naszykować i poczekać na swojego przyjaciela. Była ciekawa co dla niej przygotował.
- no cześć młody- uśmiechnęła się szeroko wsiadając do jego samochodu.
- cześć stara- zażartował całując jej policzek.
- to gdzie mnie porywasz?
Paweł podał jej kopertę.
- jedziemy na SGP do Gorzowa?!- pisnęła kiedy wyjmowała z koperty wejściówki VIP na dzisiejsze GP.
- prawda, że jestem genialny?- wyszczerzył się dumnie.
- najlepszy z najlepszych!- przytuliła go.
- zaraz a dla kogo trzecia wejściówka?- zdziwiła się kiedy z koperty wypadło jeszcze jedno zaproszenie.
- dla Duzersa. Będzie czekał na miejscu- czekał na jej reakcję.
- Patryk będzie z nami?! Super!
Miała jednego z najcudowniejszych przyjaciół na świecie. Jeszcze rano myślała, że spędzi ten dzień na leżeniu w łóżku i zastanawianiu się nad swoimi życiem a tutaj taka odmiana. Cieszyła się podwójnie bo wiedziała, że spotka też Emila za którym bardzo tęskniła. Rozmawiali ze sobą codziennie, ale to nie to samo co spotkanie w cztery oczy. Trochę się bała, że będzie musiała mu opowiedzieć o sytuacji z Wardem. Już dawno wyczuł, że coś się dzieje. Chciał nawet przyjechać, ale nie pozwoliła mu na to uznając, że to tylko pogorszy sprawę. Postanowiła zrobić mu niespodziankę i nie informować go o swoim przyjeździe. Nie mogła się doczekać jego reakcji.
Po niecałych 4 godzinach dojechali na miejsce. Dochodziła 17. Za dwie godziny zacznie się wielkie żużlowe show. Te imprezy charakteryzowały się dopracowanymi prezentacjami, emocjonującymi wyścigami i atmosferą nie do opisania.
Przed bramą spotkali się z Duzersem.
- cześć piękna- uśmiechnął się delikatnie mierząc wzrokiem dziewczynę.
- cześć Patryk, dawno się nie widzieliśmy- odpowiedziała tym samym.
- zdecydowanie zbyt dawno- oznajmił.
- jak zwykle czarujący- pokazała mu język po czym cała trojka pogrążona w rozmowie udała się do parku maszyn.
Jak zwykle o tej porze kręciło się tam pełno ludzi. Zawodnicy konsultowali z mechanikami ostatnie poprawki, podprowadzające powtarzały swoje układy a dziennikarze biegali od boksu do boksu chcąc zadać choć jedno pytanie przed zawodami.
Katie wytężała wzrok szukając Emila i jego teamu. Po drodze nadziała się na swoją „ulubienicę”.
- proszę, proszę piesek Emila się przypałętał- parsknęła ironicznie.
- i kto tu jest pieskiem.. przecież zerwaliście już dawno- odgryzła się.- a nie! Przepraszam! Zapomniałam, ze Ty jeździsz tutaj dla swoich przyjaciół żużlowców. Tylko zaraz? Jakoś nie widzę nikogo z nich- roześmiała się.
Dziewczyna poczerwieniała ze złości. Po czym tupnęła bezradnie nogą i odeszła.
Katie wykonała triumfalny gest po czym ruszyła wznawiając poszukiwania.
W końcu udało się znaleźć boks Emila. Chłopak stał pochylony nad swoją maszyną. Niebieskooka oparła się o ścianę czekając aż ją zauważy. Widok przyjaciela wywołał u niej szeroki uśmiech.
- Katie?!- krzyknął kiedy ją zauważył po czym przytulił mocno.- co Ty tutaj robisz?- szepnął zbliżając swoją twarz do jej twarzy.
Dziewczynie zrobiło się gorąco. Ich oddechy przyśpieszyły. Patrzyli sobie w oczy. Nie mogła się oderwać od jego twarzy. Zawsze była taka nieskazitelna, czysta i idealna.  Miała ochotę go pocałować. Na szczęście pojawił się ktoś z ekipy. Gdyby nie to na pewno by się nie powstrzymała.
- ups chyba przeszkodziłem- oznajmił speszony.
- niby w czym- Emil roześmiał się kryjąc zakłopotanie.
- do zobaczenia po turnieju- rzuciła chcąc jak najszybciej uciec.
Było jej głupio. Nie wiedziała dlaczego tak zareagowała. Przecież to był jej przyjaciel. Poza tym miała Warda. Miała to może za duże słowa, ale mimo wszystko to nie było w porządku.
*Emil*
Nie zdążył zapytać ją co tak naprawdę tutaj robiła, ale to nie było istotne. Ważne, że była. Znalazła go. Cieszył się jej obecnością. Zależało mu na niej. Już teraz mógł to przyznać. Od samego początku coś się między Nimi działo. Oboje byli w związku z kimś innym, więc postawili na przyjaźń. Bliską przyjaźń. To coś znaczyło. Czuł, że nie jest jej obojętny a teraz tylko go w tym utwierdziła. Widział jak na niego patrzy. Uśmiechnął się do swoich myśli.
*Katie*
Usiedli na trybunach. Dziewczyna starał się wyrzucić z pamięci ostatnie zajście, ale nie potrafiła. Nie chciała też przyznać sama przed sobą, że wcale tego nie chce.